abydzialysiecuda

Aby działy się cuda

Bill Johnson

W jaki sposób możemy stać się narzędziem w Bożych rękach? Co sprawia, że Królestwo Boże się przybliża, że dzieją się znaki i cuda, jak wtedy gdy Jezus chodził po ziemi?

W książce „Aby działy się cuda” Bill Johnson uświadamia nam, że i dzisiaj możemy żyć w ponadnaturalny sposób. Tak, jak pokazał nam to Jezus. Uzdrowienie, uwolnienie oraz znaki i cuda – to wszystko dziedziczą naśladowcy Jezusa Chrystusa. Bóg pragnie, by poruszanie się w duchowej rzeczywistości i posłuszeństwo Duchowi Świętemu było tak realne w naszym życiu jak modlitwa, uwielbianie czy czytanie Jego Słowa. Książka w przejmujący sposób tłumaczy, co oznacza współpracować z Bogiem. To niezwykle inspirujący przewodnik dla każdego, kto pragnie widzieć, jak Boże Królestwo nawiedza ziemię. Bill dzieli się tym, w jaki sposób możemy osobiście doświadczać potęgi Bożej chwały. By widzieć duchową rzeczywistość, musimy być uwolnieni od ograniczeń religijności. Dopiero wtedy nasze umysły mogą poddać się Bożej przemianie. Radykalna miłość do Boga sprawia w nas głód przeżywania i doświadczania tego, kim Bóg jest. Ta książka pomaga nam odkrywać naturę Boga, wykraczającą poza to, co naturalne i poza nasze wyobrażenia.

Pobierz poniższy fragment książki w formacie pdf_m

Naszym celem jest wobec tego stale zgadzać się z niebem, pozwolić, by nasze umysły były bramami nieba, przez które aniołowie wchodzą i schodzą swobodnie na misje wyznaczone przez Boga. Nie znaczy to, że przelatują dosłownie przez nasze umysły, lecz dzięki naszej zgodzie zostają uwolnieni do działania. Potwierdza to Ewangelia św. Mateusza:

Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Ewangelia św. Mateusza 16:19).

To było sedno całej służby Jezusa i jest to słowo oddające wielki autorytet w nasze ręce. Cokolwiek zwiążemy, już zostało związane. Naszym zadaniem jest sprawdzać, co jest związane na górze, a następnie wiązać to tu - na dole. Cokolwiek jest wolne w niebiańskiej sferze, powinno być uwolnione tutaj. Mamy być ludem bramą dla swobodnego przepływu niebiańskiej rzeczywistości na ziemię.

Niedawno pewna kobieta przyszła na nasze nabożeństwo po modlitwę. Była w ciąży, lecz dziecko umarło. Osoba, która się o nią modliła, powiedziała: „Dziecko nie umarło”. Kobieta odparła: „Przepraszam! Byłam u lekarza, zbadano je i w przyszłym tygodniu ciąża zostanie zakończona”. Osoba, która się modliła, powtórzyła: „Dziecko nie jest martwe. Pan do mnie mówi, że dziecko żyje”. Kobieta wróciła do lekarza i wszyscy byli zadziwieni, ponieważ dziecko uznane za zmarłe, znowu żyło. Osoba, która się o nie modliła, działała pod otwartym niebem. Stała się bramą, by słowa wypowiedziane przez Ojca na tronie mogły zostać bez przeszkód zrealizowane przez aniołów na ziemi.

Pierwszy raz usłyszałem o praktyce wiązania i uwalniania ponad 25 lat temu i zacząłem próbować. Przyszedł do mnie przyjaciel, który miał rozprawę w sądzie, i choć wiadomo było, że wygra, wynagrodzenie dla adwokata miało pochłonąć wszystkie jego pieniądze. Sprawa została wniesiona przez zamożnego człowieka, który po prostu chciał pognębić mojego przyjaciela. Trwało to całymi miesiącami. Spotykaliśmy się na modlitwę, podczas której wiązałem ducha zwiedzenia, lecz nic się nie zmieniało. Potem usłyszałem pełniejsze nauczanie na ten temat. Owszem, wiązałem to, co było związane w niebie, ale nie zastępowałem tego niczym nowym. Gdy spotkaliśmy się znowu, powiedziałem: „Musimy pomodlić się jeszcze raz. Wiązałem ducha niesprawiedliwości, ale musimy uwolnić jeszcze ducha sprawiedliwości”. Modliliśmy się razem, związaliśmy ducha niesprawiedliwości, demona zwiedzenia i oskarżenia i uwolniliśmy do tej sytuacji ducha sprawiedliwości i objawienia prawdy. To była prosta, bezpośrednia modlitwa. Po godzinie mój przyjaciel zadzwonił, że sprawa została umorzona. Od tamtej pory doświadczam takich efektów wiązania i uwalniania. Zacząłem się uczyć, małymi krokami, jak stawać się bramą, by rzeczywistość nieba zmieniała moje życie i życie ludzi wokół mnie, bez względu na to, czy chodziło o poważne, czy błahe sytuacje.

Skąd mamy wiedzieć, co jest związane, a co uwolnione w niebie? Kto ma nam mówić, jak wygląda rzeczywistość nieba? Jedynym sposobem na poznanie tych rzeczy, by móc funkcjonować jako brama nieba, jest objawienie tego, co dzieje się w niebie. W przeciwnym razie będziemy działać w ciemności. Bóg od zawsze chciał objawiać swojemu ludowi popartą Słowem prawdę o rzeczach, które są w niebie, ale nie mają ziemskiego odpowiednika.

W Ewangelii św. Jana 3:12 Jezus mówi: Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich?

Wyraża w ten sposób pragnienie, by objawiać nam, co dzieje się w sferze duchowej, a co nie ma swego odpowiednika na ziemi. Jestem przekonany, że wraz z utrwaleniem Jego panowania i rządów Królestwa na ziemi, jak jest napisane w Piśmie: „wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic”, a wraz z wypełnieniem ziemi chwałą Bożą Kościół otrzyma objawienie, jakiego do tej pory nie znaliśmy. Gdy będziemy żyli w zgodzie z Ojcem, uwolnione zostaną bezprecedensowe cuda i moc, a my wypełnimy nasze przeznaczenie bycia Domem Bożym i bramą nieba.

Najpierw jednak musimy nauczyć się pragnąć i przyjmować objawienie jako element naszego codziennego życia. To objawienie pomoże nam realizować nasze zadania na ziemi z większą mądrością i dokładnością. W następnym rozdziale porozmawiamy o objawieniu i o tym, jak dowiedzieć się, co dzieje się w niebie.

Z proroczym objawieniem rozkwitamy, lecz bez niego giniemy.

Jeden z pastorów naszego kościoła, Kris, leciał z San Francisco do Redding. Obok jego żony siedział człowiek, którego nigdy wcześniej nie spotkali - John. Miał ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu, kolec sterczący z brody, kozią bródkę i tatuaż z głową diabła. Był basistą w zespole heavymetalowym. Kris, który posługuje darami Ducha, zaczął przyjmować od Boga objawienie na temat tego człowieka, więc zamienił się z żoną miejscami i zagaił rozmowę. Po chwili zaczął mówić o jego życiu: „Twój tata cię opuścił. Wyglądasz na twardziela, ale tak naprawdę jesteś maminsynkiem. Kochasz dzieci i czujesz, że powinieneś pracować z sierotami”. John był pod wrażeniem prawdziwości tych słów. Kris mówił dalej: „Zastanawiasz się nad małżeństwem z pewną kobietą. Ona jest dla ciebie. Pomoże ci w tych zmianach, ponieważ ma takie samo serce jak ty. W przyszłym roku odejdziesz z zespołu i razem pojedziecie służyć wśród sierot na całym święcie”. Wszystko, o czym Kris wspomniał, było już gdzieś w głowie Johna. Jednak, dopiero gdy to słyszał, zrozumiał, że Bóg zna jego serce i rzeczywiście się o niego troszczy.

Od tego momentu życie Johna zmieniło się dzięki objawieniu, które Bóg zesłał w czasie tej rozmowy. Takie rzeczy przytrafiają się Krisowi i wielu osobom z naszego kościoła dosyć często. Kilka miesięcy przed spotkaniem z Johnem Kris leciał innym samolotem, gdzie spotkał człowieka, który był po rozwodzie i miał duże trudności z kontaktem ze swoimi dziećmi. Kris mówił proroczo również o jego życiu i opowiedział mu o przebaczeniu oraz o tym, że powinien dać swoim dzieciom wolność w relacji z nowym partnerem byłej żony. Po krótkiej chwili zaskoczony mężczyzna powiedział: „Dałeś mi wskazówki, których szukałem przez cały rok!” Była to kolejna manifestacja Bożej miłości dokonana przez chętnego sługę.

To jest właśnie istota objawienia - otwiera nowe sfery życia, nowe możliwości, nową wiarę. Bez otrzymywania regularnych objawień od Boga prowadzenie normalnego chrześcijańskiego życia jest całkowicie niemożliwe. Biblia nie mówi: „Lud ginie z braku cudów lub braku pieniędzy, a także przez nieodpowiednie relacje, złych liderów uwielbienia czy brak chętnych do służby wśród dzieci”, ani z żadnego innego powodu, jaki moglibyśmy wymyślić. Biblia mówi: „Lud mój ginie, gdyż brak mu poznania” (Księga Ozeasza 4:6, Biblia Warszawska) i podobnie w Księdze Przysłów 29:18 (Biblia Warszawska): „Gdzie nie ma objawienia, tam lud się rozprzęga”. Bardziej właściwe i pełne tłumaczenie tego fragmentu brzmi: „Bez proroczego objawienia ludzie są niepohamowani, chodzą w kółko bez konkretnego celu”.

Biblijne słowo „wizja” nie oznacza „celu”. Cele są w porządku, ale „wizja” to duch objawienia, który na nas zstępuje, przynosząc nam obraz rzeczy niewidzialnych. Objawienie jest tak niezbędnym elementem naszego życia, że bez niego giniemy. To nie jakaś witaminka, którą możemy połknąć lub o której możemy zapomnieć. Według objawienia żyjemy. Bez odkrywania proroczego objawienia, które poszerza zdolność oglądania życia z Bożej perspektywy, zginiesz. Bez postrzegania swej obecnej sytuacji Bożymi oczyma, przeżyjesz duchową śmierć. Jest to tak istotne, że Paweł napisał do Efezjan — tych, którzy wydawali się w każdej dziedzinie najbardziej „pozbierani”, którzy przeżywali, być może, największe przebudzenie odnotowane w Nowym Testamencie - i oznajmił im, że modli się, by Bóg:

(...) dał [im] ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego (List do Efezjan l:17b).

Jeśli zanurzeni w przebudzeniu Efezjanie potrzebowali przypomnienia o wadze objawienia, my potrzebujemy go o wiele więcej. W normalnym chrześcijańskim życiu objawienie jest niezmiernie istotne.

(niniejszy fragment książki Billa Johnsona „Aby działy się cuda” został opublikowany na stronie eklezja.pl za uprzejmą zgodą Wydawnictwa Dawida - wydawnictwodawida.pl)